Bolzano
Bolzano jest, jak Trento tyle, że jeszcze bardziej tyrolskie. Zdecydowanie częściej słychać tu język niemiecki niż włoski. Więcej też tu piwa niż Aperolu.
Ötzi, Alpy i my
Do Bolzano wybraliśmy się autem. To był błąd, bo w mieście dzieje się sporo, aby poprawić jego wygląd i funkcjonalność. Jest sporo parkingów, lecz przez te „wykopki” dojazd do nich był utrudniony. Dodatkowo w okolicach godzin szczytu robi się tłoczno na autostradowych bramkach. Kierowca może być też niezadowolony z racji wymaganej od niego trzeźwości. Podczas gdy inni w licznych knajpkach, knajpach i knajpiskach raczą się niespotykanymi dotąd we Włoszech trunkami, siedzący za kierownicą może jedynie dochodzić pochodzenia dziwnych kolorów podawanych płynów. W drodze rewanżu proponujemy kierowcy zmianę trasy, przecięcie autostrady i powrót do Val di Sole węższymi drogami. Naprawdę jest na co popatrzeć. To do jakiego mistrzostwa doszli Włosi w budowie dróg na zboczach gór budzi nasz podziw. Tutaj taras, tam tunel a zaraz za nim sekwencja mostów i estakad. Tam widok na całą dolinę, tutaj zamek na skale a poniżej jezioro. I tak przez wiele kilometrów.
Miasto jest oblegane przez turystów. Nie jest to jednak tak uciążliwe jak np. w Wenecji. Tutaj turysta jest nieco inny. Często od stóp do głów ubrany w markowe rzeczy pochodzące ze sklepów zaopatrujących wytrawnych zdobywców alpejskich grani, miłośników via ferrata, kolarzy lub biegaczy. Trzeba uważać, aby wystające z wielu plecaków kijki trekkingowe nie zamieniły nam okularów lub czapek w trofeum właściciela owego plecaka.
Kolega Ötzi mieszkający w Muzeum Archeologicznym przyciąga tłumy. Mając porównanie z hiszpańskim Muzeum Ewolucji Człowieka w Burgos byliśmy trochę zawiedzeni. To nie ta skala. Mimo to, nie ma co żałować na bilet, bo miłośnicy bardzo starych czasów i tu dowiedzą się czegoś nowego. Poza tym hiszpańskie muzeum oferuje do zobaczenia obiekty z terenów o zupełnie innym ukształtowaniu. Ötzi został odnaleziony na lodowcu, co bardzo ożywia wyobraźnię. Próby odpowiedzi na pytania jak i po co znalazł się w tak niekorzystnym terenie, mogą stanowić zajęcie na wiele wieczorów. Szczególnie wśród rodzin z dziećmi w wieku szkolnym, które nagle okazują się być żywo zainteresowane historią, antropologią i geologią.
Ci, którzy przepracowali z młodzieżą ten temat są doskonale przygotowani do wycieczek górskich, które od tej pory zamieniają się w kilometry ścieżek zbudowanych z „kamyczków”. Dzieciaki zapełniają nimi najpierw swoje a później nasze kieszenie. Oczywiście po wcześniejszym udowodnieniu im, że ich okazy zawierają wyjątkowo dużo krzemu. Rodzice! Bądźcie gotowi na rozpoznawanie skał pochodzenia wulkanicznego, skał osadowych i metamorficznych aż do zawartości poszczególnych frakcji w podbudowie nawierzchni dróg lokalnych i tłucznia zagęszczanego pod podkładami linii kolejowych. Niestety wszystko co jest w tej okolicy jest zbudowane z jakiegoś kamienia. Chciało się do Bolzano? Trzeba się uczyć 😊
Opanowawszy podstawy geologii, Alpy wydają się jeszcze ciekawsze. Szczególnie te, które widać na wschód od miasta. Gdzieś tam o 2h jazdy leży słynny kurort narciarski Cortina d’Ampezzo. Znacznie bliżej miasta leży Catinaccio d'Antermoia (3 002 m n.p.m.) wyjątkowa urokliwa formacja z której spływają potoki do przepięknego Lago di Antermoia. Zresztą, co tam nie jest przepiękne?
